Dawno nic się w temacie nie działo, więc pora na mały update. Niestety ostatnio miałem TT-ką niemiłą przygodą. W okolicach Torunia ok. kilometrowy odcinek drogi lokalnej był zalany jakimś płynnym lepiszczem drogowym albo inną mazią smołopodobną. Niedaleko trwa budowa brakującego odcinka A1, zapewne z któregoś z wozów budowy się ulało.

Efekt był taki, iż do linii okien auto było upaćkane gęstwiną drobnych, czarnych kropek - każde auto wzbijało w powietrze chmurę, w której "kąpały się" kolejne. Czysty pozostał tylko dach i słupki, im niżej, tym gorzej. Oczywiście najgorzej za kołami - bezpośrednio chlapały na drzwi i błotniki. TUTAJ zdjęcie w wysokiej rozdzielczości - w takim "maku" były całe drzwi, zderzaki, błotniki i przód maski. Zanim dojechałem do jakiejś myjni, całość była już solidnie przyklejona.

Dalszych zniszczeń dokonałem ja. Był weekend, mała miejscowość, czyli brak dostępu do fachowych myjni, a tym bardziej do fachowej chemii .Stwierdziłem, że postaram się to zmyć czymkolwiek, zanim na amen weżre się w lakier. "Czymkolwieki" obejmowały po kolei różne kombinacje domowych szamponów/płynów do naczyń/psikaczy do okien/itp. oraz ręczników/szmatek/gąbek. Po iluś próbach wreszcie znalazła się kombinacja, która zaczęła działać - w roli głównej z gąbką do naczyń. Reszty pewnie się domyślacie . W ilości rys na metr kwadratowy blachy myślę, że pobiłem forumowy rekord (oczywiście wyszły dopiero po wyschnięciu - na mokrym nic nie było widać). Ewidentnie straty dużo poważniejsze, niż ta nieszczęsna początkowa smoła. No ale głupich nie sieją, co poradzić.

Dobre wieści są takie, że tylko przyspieszyło to decyzję odnośnie oddania auta do w sumie i tak planowanej, porządnej regeneracji lakieru. Obiecałem nie dzielić się zbytnio fotkami zanim koledzy, którzy dokonali tego cudu , nie opiszą TTki w "Projektach" na swojej stronie firmowej. Ale za dwa "zajawkowe" zdjęcia chyba się nie obrażą .




Pozdr.