jeszcze jest myk taki, że np chcąc ograniczyć koszty tłumaczeń itd itp można zgłosić, że auto przyjechało na lawecie i tablice zostały w kraju pochodzenia...
wtedy jest mniej pieprzenia itd itp jest to wersja dla tych , którzy piją kawę z diagnostą.... tyle tylko, że trzeba mieć w odwodzie odpowiedź na pytanie miłej Pani ze skarbówki np o dane osoby lub laweciarza , coby go mogli wezwac na dywanik... dlatego najlepiej miec jakiegoś kolegę z uprawnieniami, który to zrobił dla nas bezpłatnie po to szwagier np. zwykle tego nie robią ale zdarza się od czasu do czasu jakiś nadgorliwiec, hehe....
pozdr