Nie ważne, że auto na złom, ważne , że żyjesz. Z takiego wypadku wyjść cało większości się nie udaje.
Nie ważne, że auto na złom, ważne , że żyjesz. Z takiego wypadku wyjść cało większości się nie udaje.
Jak wczoraj się o tym dowiedziałem od Ciebie, to też byłem w "lekkim" szoku...ale z drugiej strony dzięki temu jesteś tutaj z nami.
No i właśnie można rozpocząć dyskusję o tym: "czy warto zapinać czy nie..." , tylko tak naprawdę właśnie nigdy nie wiemy kiedy pasy się przydadzą a kiedy nie....więc i sens dyskusji jest niewielki.
Nie chcę nic sugerować, ale mi się wydaje że trzeba przysłowiowo Tobie pojechać na Jasną Górę dać na tacę albo walnąć się krzyżem za to że jesteś cały i możemy z Tobą rozmawiać. Całe życie przed Tobą, z dwojga złego dobrze że skończyło się tak jak się skończyło
Te Terrere Terrere terererererere …
Nie ma co rozpoczynać takiej dyskusji, zapinać trzeba zawsze!! statystycznie w 99% pasy ratują życie, jak byśmy takie wnioski wyciągali i nagle wszyscy przestali by zapinać pasy wtedy dopiero by zakłady pogrzebowe miały co robić.
Znowu TT znowu Cabriolet
Wyobrazcie sobie ta fotke w serwisie onet i krotki opis dziennikarza . Juz widze te komentarze. Nie to co tu .
Również życzę zdrowia i przyłączam się do apelu zapinania pasów oraz... inwestowania w siebie jako kierowcę. Niedawno, co ważne dobrowolnie, wziąłem udział w kursie doskonalenia jazdy na torze Rakietowa we Wrocławiu. Wiadomo - kurs wszystkiego nie nauczy, ale pokaże jakie mamy braki i jak nieprzewidywalne są sytuacje na drodze. Z tym nastawieniem pojechałem i polecam każdemu. Od poprawnej postawy za kierownicą, co wbrew pozorom nie jest oczywiste, po naukę podsterowności (w przypadku naszych TT), jazdy na matach poślizgowych, testach "łosia" z kurtynami wodnymi, a wszystko z włączonym i wyłączonym ESP. Polecam każdemu, choć kiedy przyjdzie do poważnej sytuacji awaryjnej, nie wiem na ile taka wiedza i niećwiczone na co dzień umiejętności się przydadzą.
Pozdrawiam i życzę powrotu za kółko!