No a co zrobić, jak się ma element, który kiedyś ktoś przerysował (większość aut z Włoch, ma obcierki delikatne na każdym wypukłym elemencie), został pomalowany, do kitu... No i ratujesz takie autko, oddajesz do lakiernika, gdzie robione jest dobrze, ale warstwa rośnie, grubość rośnie... trudno, wygląda dobrze, trzyma się dobrze...

Czasem wydaje mi się, że nie można przesadzać już z tymi grubościami. Jak całe autko taki ulep to wiadomo... ale jak ma jeden element... może go to nie przekreśla?

PS Mnie powiedzieli, że jak przy wymianie maski, zderzaka i nadkola lewego, nawet jak założę nowe elementy (tylko zagruntowane) i je pomaluje, to będzie "widać" na mierniku że są malowane. Myślałam sobie... no to może lepiej jednak kupić te używki, tańsze .... Ale nie chciałam mieć "grubego" auta, więc zainwestowałam w nowe elementy. I potem przy pomiarze miernikiem, warstwa mieściła się w granicach, tak jakby była z fabryki. Dobre rozwiązanie... ale jeżeli ktoś ma delikatną obcierkę, wydaje mi się niepotrzebne, stąd ktoś po prostu domalował kolejną warstwę...