Wczoraj wieczorem w drodze z Sopotu jechałem sobie spokojnie na skwer w Gdynii,
i patrzę że za mną jakiś agresywny krztałt w kolorze czarnym się dotoczył do świateł.. od razu wiedziałem co to za auto po przednich "strzałkowatych" światłach... myślę sobie 370z 340ps w serii, ale turbiny nie słyszę więc spadł mi kamień z serca.
Ania tylko się obejrzała za TT-RS, i mówi z transitem chcesz się ścigać (faktycznie transit stał za nami, nie zauważyła zetki)
Na początku były małe prowokacje, ale patrząc na kierowcę auta stwierdziłem, że biznesmen w okularach z gracją sobie jedzie to zapewne nie "zniży" się do mojego poziomu i nie użyje auta do tego do czego zostało stworzone.
A tu proszę niespodzianka, wreszcie przyszło co do czego, z rolki różnica nie duża, każdy kolejny bieg oddalał auto o kilka metrów ale nie było aż tak dużej różnicy co mnie miło zaskoczyło.
Z kolei z pod świateł ze startu, byłem dobre 8-10 długości przed nim. No ale quattro to quattro
Po kilku światłach zajechaliśmy pogadać, najlepsze jest to, że dialog zajął nam dobre 3h... do 3:30 w nocy, bodajże
Kierowca okazał się bardzo ogarniętym człowiekiem i zarazem biznesmenem, osobą nietuzinkową wartą i godną uwagi.
Tak, że zawieranie znajomości w ten niecodzienny sposób jest jak najbardziej rzeczą interesującą i zacieśniającą relację międzyspołeczne w sposób dość kontrowersyjny, ale jakże skuteczny
Pozdrawiam i miłej niedzieli ,
Michał