• Cześć!

Przedstawię się raz jeszcze. Nazywam się Paweł i mieszkam w pięknej Gdyni. Na co dzień jestem studentem Politechniki Gdańskiej. Chciałbym przedstawić Wam mój samochód, który jest moim trzecim autem w życiu.

  • Auto idealne?

Od roku szukałem wymarzonego dla siebie samochodu, wiedząc, że w te wakacje nadejdzie czas rozstania się z moją piękną czarnulką – Opel Astra GTC. Poszukiwania były bardzo intensywne i niejednokrotnie miałem już pewnego faworyta do miana następnego auta. Kryteria były jasne. Ponad 200 koni mechanicznych pod maską oraz automat – dałbym wszystko, aby było to DSG.
Wszystko rozpoczęło się od Golfa VI GTI oraz Scirocco w 2.0 ze skrzynią DSG. Był to praktycznie pewniak na następne auto. Miesiące mijały, a tych aut widywałem coraz więcej na ulicy.
Stwierdziłem, że jestem już przejedzony tematem tych modeli i czas poszukać czegoś innego.
Oba modele mi się znudziły jeszcze bez oglądaniem jakichkolwiek ofert na żywo.
Następnie była bardzo intensywna faza na BMW E90/E92. Ile to już było planów, ile gadania, rejestracji na forum, pytań, poszukiwań, marzeń. Czas mijał, nie mogłem sprzedać swojego Opelka, a wprost proporcjonalnie do irytacji związanej z niemożnością sprzedaży, spadało moje zainteresowanie BMW. Głównie ze względu na koszty eksploatacji, nie do końca przekonanie do automatycznej skrzyni biegów oraz setki „bezwypadkowych” egzemplarzy.
Przez moje myśli przelatywały już różne modele samochodów, takie jak Focus ST, Opel Astra GTC, Renault Megane RS czy Mitsubishi Raillart. Jednak we wszystkich brakowało mi tego czegoś. Tej wisienki na torcie. Wybór ostateczny padł na … Beetle Turbo 2.0 oraz DSG. Tak, na „Garbusa”. Główne argumenty, które przemawiały za nim to dobre osiągi, DSG oraz świeży rocznik. Jednak po drugiej stronie barykady stały nietuzinkowa sylwetka, dla jednych kobieca, dla innych kultowa. Dość spory spadek ceny na przestrzeni przyszłych lat oraz myślę, że ciężki do sprzedaży na rynku wtórnym. Siedziałem, siedziałem i myślałem. Co gorzej, oferty się pojawiały, a pod domem cały czas stała Astra. Którą kochałem całym sercem. Która uważałem za piękny samochód. Która, była inna od innych. Pomimo zabójczych 115 koni pod maską, zmieniłem układ wydechowy i oszukiwałem sam siebie, że mam mocny, bandycki bolid. Mimo wszystko uwielbiałem to auto ze względu na sylwetkę i środek, jaki miałem. Wrzucę poniżej również i jej zdjęcia. Dni mijały, a ja wciąż byłem w kropce. Pewnego razu, siedząc przy piwie, kolega rzucił coś pokroju „Ty, a może TT”. Oczy mi się zaświeciły, jednak myślę i odpowiadam „Nie no stary, gdzie TT’’. Wróciłem do domu i zacząłem szukać. Świetna sportowa sylwetka, nietuzinkowy kształt, rzadko spotykany na ulicy, dobre osiągi oraz DSG. Biorę! Kilka dni później udało się sprzedać mojego Opelka za kwotę dużo mniejszą niż chciałem i rozpoczęły się poszukiwania. 2 litry, DSG i czarna, ewentualnie biała. OLX, Allegro, mobile.de, autoscout24, wszystko każdego dnia wertowane. Co więcej, stoję przed wyborem tematu pracy inżynierskiej i na chwilę obecną pewniakiem stał się „Zakup samochodu przez Internet. Porównanie portali sprzedażowych w Polsce i za granicą”. Szukałem i szukałem. Miałem dość surowe wymogi głownie względem przebiegu, bałem się, pomimo wielkiego zauroczenia, że DSG wpędzi mnie w kłopoty. Przyszedł dzień, że byłem już bliski, bliski jak nigdy dotąd kupna samochodu, jednak zostałem bezczelnie oszukany – temat poruszony w dziale pomocy przy zakupie, aż pewnego dnia..

  • Zakup samochodu

…napisał Patrykus007. Byliśmy w kontakcie od jakiegoś czasu i wiedziałem, że waha się wobec sprzedaży swojego samochodu. Napisał do mnie, że przemyślał sprawę i jest w stanie sprzedać mi swoją czarnulkę. Zaczęły się negocjacje, rozmowy, bardzo intensywne rozmowy, dni na przemyślenie, propozycję, aż w końcu oboje napisaliśmy „OK”. (Pozdrowienia Patryk ). Teraz tylko wejść na stronę Intercity, kupić bilety i ahoj przygodo.

  • Podróż

Powiem tak, pociągiem nie jechałem bardzo długo. Bardzo, bardzo długo. Jestem osobą raczej nie potrzebująca wielkiego luksusu. Także kupiłem zwyczajne bilety na zwyczajny pociąg dla mnie oraz dla mojej dziewczyny. Obawiałem się o nią, że ona tej podróży nie zniesie. 18:49 wyjazd z Gdyni i czas na podróż przez całą Polskę – Warszawa, Kraków, Częstochowa, aż do Rzeszowa. Powiem tak. Zniszczyła mnie ta podróż. Nigdy więcej! 13 godzin siedzenia przedziale z 6 różnymi osobami oraz moją dziewczyną. Przez całą podróż nie potrafiłem choć na chwilę zasnąć. Cała podróż to najgorsza męka. Ból głowy, karku, senność, smród i ubóstwo. Jednym słowem, nic się nie zmieniło. PKP to dalej to samo PKP co 10, 20 czy 30 lat temu. Tragedia. Moja dziewczyna, całą podróż spała, praktycznie siedząc bez specjalnego ułożenia. Było mi wstyd, bo to ja rozkładałem się jak mogłem i jak francuski piesek poległem na tym polu bitwy. Podróż się zakończyła około 8 rano. Tutaj nie ma co, abym opisywał naszych transakcji i całej otoczki.
Po godzinie 12 wyjechaliśmy TTką na podróż przez całą Polskę. Pierwsza minuty, godziny to zapoznanie się z autem, wciskanie gazu, kickdowny i jeden wielki banan na twarzy. Sprawdzanie skrzyni biegów w różnych okolicznościach. Po około 150 kilometrach, trask i jedziemy pyk pyk pyk pyk, tylko, że 10 pyków na jedną sekundę. Przerażony zatrzymałem się na poboczu drogi ekspresowej, okazało się, że osłona silnika się zahaczyła o coś i się po prostu odczepiła. Zajechałem do wulkanizacji przy drodze, odkręcili, wyrzucili na śmietnik, a ja dałem 20zł na piwo. Przygoda trwa, lżejszym o pół kilo bez osłony autem.
Około 22:00 byliśmy w Gdyni. Zmęczeni, ale szczęśliwi. Pokonaliśmy kawał trasy w dwie strony i spełniło się moje marzenie, które już od dziś stoi pod moim domem.

  • BaTTmobil

Wobec auta miałem różne oczekiwania. Na pewno powiedziałem sobie wprost, nie będę szczególnie przepłacał na wyposażeniu. Przy Astrze zapłaciłem dużo, dużo więcej przy jej rówieśnikach, mając do dyspozycji piękne skóry, które latem grzeją, a zimą tworzą zapalenie pęcherza, kolorowy wyświetlacz, który był ciągle zakurzony i gubił swoją powłokę antyrefleksyjną, nawigację, która może buty czyścić tej Googlowskiej czy iPhonowskiej, bluetooth, który użyłem 2 razy na rok i panoramiczny dach, tak to było super.
Chciałem samochodu, który jest zdrowy, ma sprawdzoną skrzynię, jest zadbany na zewnątrz oraz wewnątrz.
Także przedstawiam Wam mój nowy nabytek.
- Spełnia moje wszystkie założenia z nawiązką, ponieważ jest to S line oraz posiada światła LED. Jedyne „ale” szkoda, że model 2008, a nie 2 latka młodszy. Jednak rocznikiem się nie jeździ, tu będę się martwił przy sprzedaży, która nastąpi za rok, może dwa.
Dla wielu z Was jest to pewnie kolejne nudne TT na „ośce”. Jednak panowie. Ten samochód ma moc większą niż moja dwa razem wzięte poprzednie samochody. Z pokorą zmieniam samochody wraz z ich mocą. Na więcej jeszcze przyjdzie czas w niedalekiej przyszłości.
Silnik i skrzynia zdrowe i pracują tak jak pracować powinny. Pokonałem kawał trasy przez prawie całą Polskę, więc mam nadzieję, że najgorsze już za mną

  • Modyfikacje

Pewnie wiele osób zastanawia się dlaczego „BaTTmobil”. Mam taką tendencję. Jednym się to podoba, innym mniej. Wszystkie samochody staram się robić w myśl zasady „All Black”. Co prawda, nigdy nie udało mi się zrobić kompletnej czarnuli, ponieważ zawsze zostawały felgi srebrne. Tutaj już mój projekt zaczyna się od kół nieco ciemniejszych, także zobaczymy co wyjdzie w praniu.
Mam w głowie mnóstwo pomysłów i mnóstwo na pewno zrealizuje. Nie chcę jednak zdradzać ich przedwcześnie. Jednak jak się pojawią, z pewnością będę o nich informował na bieżąco. Jak widzicie, gaduła ze mnie niemała. Kto przeczytał, temu dziękuję i pozdrawiam.

  • Zdjęcia

Nie mam zbyt wiele zdjęc, bo powiem szczerze nie mam jakoś nawet czasu. Tylko jeżdżę i się cieszę. Dodam kilka zdjęć Patryka i kilka moich. Niedługo to będę aktualizował

Zdjęcia Patryka
Załącznik 13001
Załącznik 13002

Rzeszów, przed wyjazdem do domu
Załącznik 13004

Cały czas na oku podczas obiadku
Załącznik 13003

Gdynia nocą (Udało mi się wyrwać całkiem fajne tablice rejestracyjne)
Załącznik 12999

Załącznik 13000



No i teraz coś co wywołało we mnie niesamowitą radość na sercu. Jadę w piątek zmęczony, w samym środku Gdyni, można powiedzieć, że ulica w środku deptaku. Zmęczony urządami skarbowymi i czwartkową trasą. Zatrzymuję się na światłach, mając otwarte okno i …
mały chłopczyk krzyczy na całą ulicę pokazując na mnie palcem „MAMOOO ZOBACZ JAKI SAMOCHÓD!!!”. Niesamowite uczucie.