Przelatane coś ca. 235tys.. Łożyska huczały tylko z tyłu, przegub tylko jeden a łączniki, tuleje i sworznie wolałem też kompletami. Żeby mieć spokój na urlopowe/weekendowe jazdy kiedy będę wpadać do kraju ogrzać się . Mechanik sam się dziwił. Twierdził, że przegub jeszcze pojeździ, a łożysko można tylko huczące wymienić. Odparłem mu, że przegub się nie uciszy sam, będzie głośniej a za pół roku padnie drugi i znów na warsztat i geometria do roboty. To samo z łożyskami, dlatego wolałem kpl. i mieć ciszę na dłużej.
Osłona w zamienniku jest kiepsko spasowana, ma tą bezsensowną klapkę na zlanie oleju tak odstającą, że to tylko kwestia czasu była kiedy się urwie. Wzmacniałem ją też podciągając lekko w górę stalową taśmą perforowaną na ukos od sanek do zderzaka ale to i tak rozwiązanie prowizoryczne, gorsze od oryginalnej osłony, którą kupiłem od Żuczka rok temu.
Dziękuję Męczy mnie już tylko trzeszczenie w stawie (głowa kości promieniowej nie jest równa). Po roku kuracji wracam do pracy, ruchomość wprawdzie nie jest pełna ale siła wraca już dość szybko.
Fakt, zadziora nie ma na serii ale wolałem to niż powtórka z rozrywki z odpryskami. Może założę na lato dystanse ale na pewno mniejsze. Wykorzystam na tył chyba te 20mm, które miałem z przodu i założę na przód 15mm a 30mm sprzedam komuś chętnemu.